18 mar 2010

Debiut maszynowy

Łucznik, tak się nazywa. Do czego służy? U mnie póki co do próbowania, zaznajamiania i zaprzyjaźniania. Dzisiaj się udało. Siadłam, ona siadła i razem popracowałyśmy. Pierwszy raz ona, nici i papier. O tyle to ważne, że miało powstać coś na wyzwanie z "Pachnącą Szafą". Zaczęłam nieśmiało, od kilku przeszyć, szło nieźle... I w pewnym momencie stwierdziłam, że nie chcę kończyć na kilku liniach z nici, chcę jeszcze i jeszcze! Skończyło się owocnie, powstała praca na wyzwanie i skromna ozdoba jak na razie do przedpokoju. Efekty poniżej...





Detale:



W pracy z maszyną jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa! O nie! 
Już się mój Łucznik nie ukryje przed papierowym majsterkowaniem! 
A, dodatkowo - debiut z papierami, które kupiłam od Asicy, są piękne!!!

3 komentarze:

  1. Melonowa ilustracja pieknie Cię natchnęła! Świetnie pasuje ten papier do obrazka, jest ciepły, słodki, ma w sobie coś z egzotyki i południowego słońca. Dziękuję również Tobie za zmotywowanie mnie do ogłoszenia wyzwania- tyle by nas ominęło cudownych prac, gdybym się nie dała namówić. Dziękuję również za Twoja melonową cegiełkę!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam szary papier, świetnie go tu połączyłaś z rysunkiem i papierem od Asicy. Bardzo mi się podoba w takiej całości!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne przeszycia! Ja też mam łucznika - Brillant :) Sprzed dobrych 30 lat pewnie :) Ale szyje dobrze. Mnie przeszycia bardzo wciągnęły - obawiam się, że Tobie też to grozi, oceniając po debiucie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde miłe słowo! :)